Kiedy poczułam, że chcę masować, od razu wymarzył mi się cały z tym związany rytuał. ✨ Spotkanie, zapach, muzyka, dotyk i dźwięk. Poruszenie wszystkich zmysłów w jednym momencie. Dziś pomyślałam, że chwilę Wam o tym opowiem…
Dom to moja przestrzeń
Masuję w domu. To przestrzeń w której chcę, aby każdy poczuł się swobodnie, ciepło, trochę mniej formalnie niż w gabinecie. A ja dzięki temu wiem, że osoba która przychodzi do mnie nie jest tylko klientem, ale również moim gościem.
Spotkanie zaczyna się dość naturalnie - z kubkiem naparu w dłoni, pytam jak się masz, jak dziś się czujesz. Te niewinne rozmowy często potrafią się przerodzić w fascynujące konwersacje o życiu, o jodze, o ciele, o tym co akurat nas porusza.
Zapachy
Rytuał masażu zaczynamy od wyboru olejków eterycznych. I tu pojawia się często spora zagwozdka! Bo jak wybrać, czy wolisz paczulę, cedr, czy lawendę, a może cytrusy, orzechy, czy śliwkę z wanilią?
Dotyk
Kiedy zapach zagości, wówczas zaczyna się już cream de la creme. Zaczynam powoli witać i poznawać Twoje ciało dłońmi, najczęściej z lekko przymkniętymi oczami. Powoli ciało pokrywa się olejem, wokół koi muzyka. Głaszcze powoli i rozcieram, ale też wyciągam i dociskam. To ciągły balans między delikatnością, a mocniejszym dotykiem. Staram się o Ciebie zadbać jak potrafię najlepiej.
Dźwięk i uwolnienie
Kiedy dotyk się kończy, to dla Ciebie czas integracji tego, co wydarzyło się w ciele. Ja towarzyszę Ci oddechem, zapachem palo santo oraz dźwiękiem dzwonków i misy 🕯 Oczyszczam przestrzeń z tego, co uwolniło się na poziomie energetycznym i rytualnie okadzam szałwią.
Kiedy masaż dobiega końca, co sygnalizuje dźwięk tingszy, zostawiam Cię sam na sam ze sobą na chwilę w ciszy. Po wszystkim, możesz zostać ze mną jeszcze chwile, wypić herbatę, podzielić się tym co poczułaś, co wydarzyło się na stole - zawsze możesz, lecz nigdy nie musisz.
Tak krok po kroku dzieje się Ucielenie 🙌🏻
Comments